Wśród wielu różnych znaków wyrażania naszej modlitewnej pamięci o zmarłych, być może najbardziej zagadkowym, jest zwyczaj listopadowych wypominek, tzn. odczytywania w kościołach imion zmarłych.
Ich listy są bardzo długie, więc księża najczęściej czytają je w pośpiechu. Czy nie lepiej byłoby w tym czasie po prostu modlić się za zmarłych (wszystkich) bez imiennego ich wyliczania? Jaki jest sens wypominek?
Poszukując głębszego sensu wypominek warto cofnąć się o kilkanaście wieków do liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele. Podczas przygotowania darów ofiarnych, lub nawet w czasie modlitwy eucharystycznej odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Imiona odczytywano głośno i trwało to bardzo długo. Przykładowo, w liturgii mozarabskiej kapłan najpierw mówił: „Ofiarę składają Panu Bogu … (wyliczano biskupa, całą hierarchię i wszystkich duchownych), za siebie i swoich bliskich… (odczytywano listę wiernych, którzy przynieśli dary i stali się dobroczyńcami Kościoła)”.
Drugą listę, zaszczytniejszą, listę świętych, odczytywał sam biskup, a nie ksiądz. Mówił: „Wspomnijmy błogosławionych apostołów i męczenników…”; następnie wyliczano imiona świętych (czasem sięgano aż do Starego Testamentu, nawet do Adama).
Wreszcie trzecia lista, którą również czytał biskup, zawierała imiona zmarłych. Biskup mówił: „Podobnie wspomnijmy i dusze tych, którzy spoczywają: Hilarego, Atanazego, itd.”
Te trzy listy recytowano jednym ciągiem; dzieliło je tylko trzykrotne, krótkie odezwanie się chóru. Na koniec biskup śpiewał uroczystą modlitwę, w której prosił Boga, aby wpisał imiona żywych i umarłych pomiędzy wybrańców: „Teraz wpisz te imiona na niebiańskiej stronicy (…), abyśmy nie byli zawstydzeni w dzień, kiedy przyjdziesz ten świat osądzić. Amen.”
Ta lista imion jest więc ziemskim odpowiednikiem oryginału, prowadzonego przez Boga w niebie – księgi życia (liber vitae). Wielu widzi w odczytywanych dyptykach wyjaśnienie znaczenia zwoju, jaki trzymały posągi zmarłych na rzymskich sarkofagach. Jednak poprzez ceremonię wyliczania imion wyrażano przede wszystkim więź wspólnoty i miłości, łączącą wszystkich członków Kościoła chwalebnego (święci), oczyszczającego (zmarli) i pielgrzymującego (żyjący). Umieszczenie imion w dyptyku świadczyło o trwaniu w jedności ze wspólnotą kościelną, a skreślenie o wyłączeniu z niej (ekskomunika). Po wyczytaniu, dyptyki kładziono na ołtarzu, na którym sprawowano Eucharystię, co też miało swoją wymowę.
Z czasem, gdy zaczęto odprawiać msze wprost w intencji niektórych zmarłych (lub żywych), dyptyki zastąpiono wspomnieniami (mementa) nie zawierającymi już imion wszystkich wiernych, o których Kościół pamięta, lecz tylko imiona jednego czy kilku wskazanych celebransowi. W obecnej liturgii mementa, przetrwały np. w I-szej modlitwie eucharystycznej (Kanon Rzymski): przed konsekracją celebrans wylicza imiona bliskich żyjących, następnie wzywa świętych, a po przeistoczeniu wymienia imiona zmarłych, za których się modli i znowu wzywa świętych.
Dzisiejsze wypominki, są kontynuacją starożytnych dyptyków i mają podobny sens.
Podobnie jak wypominki są wyrazem miłości i jedności całego Kościoła: pielgrzymującego na ziemi i tego, który przeszedł już granicę śmierci. Pisząc imiona zmarłych na kartkach wypominkowych, a następnie je odczytując wyrażamy wiarę, że ich imiona są zapisane w Bożej księdze życia. Znaczenie wypominek jest tym większe, że podobnie jak w starożytności, tak i dzisiaj, przynajmniej w naszej parafii, związane są one z Eucharystią. W intencji zmarłych wypisanych na kartkach wypominkowych odprawiana jest Msza św. w dzień zaduszny. Warto tu przypomnieć, że najcenniejszym naszym darem dla kochanych zmarłych i najbardziej przez nich upragnionym jest Msza św. Innym darem jest oczywiście każda inna modlitwa, np. różańcowa. Pamiętajmy także o tym, że w ramach naszej posługi wobec zmarłych powinniśmy zapomnieć o dokonanym przez nich złu i naprawić je, oraz rozwinąć pozostawione przez nich dobro.
W związku z wypominkami trzeba także wspomnieć o całej sferze psychologicznej i związanym z nią pragnieniu, po prostu, usłyszenia w kościele imienia bliskiej osoby, oraz o zasadnej przecież wierze w większą moc modlitwy zanoszonej przez wielu, aniżeli indywidualnie.